Oferta

19 maja 2011

(D)efekty wypału plenerowego


Plusy ujemne: szkliwo wyliniało, tam gdzie zostały jego resztki nie ma śladu niebieskiego, wszystko jest rude.
W związku z tym, że wśród asortymentu szkliw 'raku' są takie przeznaczone do redukcji wnioskuję, że te, których użyłam do redukcji się nie nadają. Bo nie sądzę, że osiągnęłam w piecu temperaturę, która przewyższałaby wytrzymałość szkliwa. Będzie inna próba, w piecu elektrycznym, z redukcją i bez, w kontrolowanej temperaturze optymalnej. Będę wiedziała więcej.

Plus dodatni: miska z fotografii wyżej nie była wypalana na biskwit a jest cała, nie licząc małego pęknięcia, więc wypalanie na biskwit wcześniej nie jest konieczne. Jak wspominałam, jest to o tyle dla mnie ważne, że zamierzam robić prace, które w piecu elektrycznym się nie zmieszczą i jedynym wypałem będzie ten w piecu papierowym. Przynajmniej dopóki nie zrobię pieca z cegieł.


Ta sama miska, śladowe ilości szkliwa, bardzo efektowne. Część miski była polerowana i ta część wygląda, jak poszkliwiona, nie tylko osmolona. Podobno jest możliwe podczas wypału drewnem poszkliwienie sadzą, być może to się wydarzyło na polerowanych częściach.

Tutaj moja własna mieszanka gliny i mączki szamotowej, także nie wypalana wcześniej. Proszę nie ekscytować się brakiem wartości artystycznej, to eksperyment był :)


Tu nie było redukcji, praca została szczątkowo poszkliwiona i wyjęta następnego dnia, po wystygnięciu. Co mnie kręci: praca jest biała, sadziłam, że będzie czarna, jak poprzednie, a tu niespodzianka. Czarne miejsca są, ale to jest właśnie najlepsze, że widać ślady ognia, że praca nie jest doskonała i są przypadkowe efekty. Uwaga, uwaga, w zbliżeniu ukazał się kolor niebieski w szlachetnej odrobinie:


Zrobię w tym nasadzenia z rozchodników.

Dalej niebieski (he he) delfin-gwizdek.


Szkliwo zrudziało. Figurka jest bardzo ciekawa.

Jeszcze ptaszek, z którego szkliwo zlazło całkiem. Przyznaję, że czarny podoba mi się bardziej, niż biały.

I podkowa. Los, jak poprzednio - prawie bez śladów szkliwa:

jeszcze praca warsztatowicza Jacka (Juniora):
Szkliwo wyszło takie, jakie być powinno, rude:



Nie mogę chwilowo zamieścić zdjęcia figurki, którą bardzo lubię, i która była wg mnie sensem tego wypału, nadrobię to następnym razem.

Wnioski: Lubię wypały w ogniu. Zamierzam dużo eksperymentować korzystając z sezonu, nabyć doświadczenia.

Różnica pomiędzy wypałem w piecu elektrycznym, gdzie nad krzywą wypału czuwa precyzyjny programator, który ma dokładność do jednego stopnia a wypałem w piecu opalanym drewnem jest taka, jak praca nad fotografią cyfrową i fotografią analogową, z wykorzystaniem błon światłoczułych i odczynników w magicznej atmosferze ciemni.
Doskonałość nie jest moim zdaniem tym, co powinno być wyróżnikiem tego rodzaju sztuki/rzemiosła. Doskonałość, mówiąc prościej jest nieludzka. Być może (na pewno!) dążenie do niej ma jakieś wartości związane z rozwojem artystycznym i duchowym, jednak ceramika to - bez względu na to jak pomaga nam rozwój technologii - sztuka żywiołów. Ognia, powietrza, wody (redukcja), a sama glina to ziemia przecież. I chciałabym tworzyć z pomocą ognia właśnie, godząc się na defekty, wybuchy, ślady dymu, przypadkowość efektu końcowego. Jeżeli doskonałość, to pierwotna. Tak właśnie chcę.