Oferta

5 października 2010

zimno!

W piwnicy jest zimno, kaloryfery czekają na montaż, montażysta chory.
Wiedziałam, że chory, ale się wypierał. W końcu sam stwierdził, że chory, nim jednak to stwierdził zdążył sprzedać mi wirusa przy zakładaniu oświetlenia. Siedzę więc dwa pietra nad pracownią, pod kołdrą i staram się zachować przytomność jako taką, żeby choć na maile zaległe poodpowiadać rozsądnie. Bo ścian dwóch, co mi zostały nie pomaluję, za słaba jestem, a w piwnicy zimno, bo montażysta chory..

Kupiłam na allegro półki i regał, na dalszych etapach zamówienia okazało się, że przesyłka będzie kosztować  niewiele mniej niż wartość tych półek, czyli bardzo dużo. Musiałam zrezygnować narażając na szwank konto wolne od negatywów. A taka dobra oferta była! Półek nie ma, szukamy zatem dalej.

Mam wrażenie, że pływam w brunatnej zawiesinie i im więcej jej z płuc i z zatok wydalam, tym więcej jej mam i na mózg mi szkodzi.
Nie nadaję się do niczego odpowiedzialnego, źle zrobiłam przelewy, nie spakowałam dziecku stroju na wf i poparzyłam się robiąc sobie herbatę.

W sprawach pracowni zastój papierologiczny. Ale zamierzam zamówić glinę i coś już robić, jak będzie piec to pierwszy wsad będzie podsuszony i gotowy do wypału. Śnią mi się ładne rzeczy ceramiczne, fajne dizajny, nowe rozwiązania w zakresie ergonomii uchwytów filiżanek, a jak chcę to narysować, to przestaję pamiętać, wizja znika.

3 października 2010

Praca, praca, praca.

Remont, szkice, plany, kosztorysy, wizyty w moich ulubionych sklepach, czyli marketach budowlanych, zakupy. I całe dnie spędzane na sprzątaniu, malowaniu. Radosne początki.
Pracownia się dopiero rodzi. A w stadium embrionalnym wyglądała tak:


Było przerażająco, będzie profesjonalnie. Widać na fotce ślady zalania sprzed dwóch, czy trzech lat, dziś już tych śladów nie ma. Ściany są umyte, zagruntowane wodą szklaną, zmieszaną z emulsją i czekają na dostawę farby, czyli na jutro.
Rzeko, będzie pięknie, czysto i pachnąco - trzymaj się z dala od pracowni Drzewo.

Założone jest również lepsze oświetlenie - teraz jest jasno, jak w dzień. Jestem sfiksowana tle pracy w niewłaściwym świetle. Słabsze nerwy i gorszy wzrok wystarczająco mnie motywują do tego, żeby o ten aspekt dbać, a nawet walczyć, jeśli trzeba.

Jeszcze kaloryfery - koniecznie, linoleum, które jakoś nie może dojechać, jeszcze blaty, regały stoły i się stanie. I najfajniejsze zakupy. Piec, narzędzia, szkliwo, glina.


Niesamowite, ale mam w piwnicy, w której będzie (jest!) pracownia osobne maleńkie pomieszczenie, które nie było nam do niczego przydatne.
Teraz tam będzie kabina do szkliwienia.
Jest tam też maleńkie okno. Z widokiem na psa.


Zaprojektowałam też logo, które widać u góry strony. Wiem, że nie spełnia wielu kryteriów, ale podoba mi się i takie chyba zostanie. Chciałam, żeby drzewo wyglądało jak szkliwo i chyba mi się to udało.

Zamieszczę później zdjęcie wyremontowanej pracowni i galerii.

Nie mogę się doczekać pierwszych wypałów.