Do tej pory blog stanowił dla mnie narzędzie informacyjne, kanał dotarcia do osób, które szukają dla siebie twórczych zajęć popołudniowych. Pokazuje też moje prace, jest właściwie galerią mojego rękodzieła. Tak też będzie dotąd. Sądzę jednak, że przyszedł czas, by blog podlać samą sobą, w końcu ani moje prace, ani moje zajęcia nie odbywają się w próżni, kręcą się w okół rdzenia, jakim jest osobowość twórcy, czyli moje wnętrze. A że specyfika blogu różni się charakterem od biznesowych stron www, postanowiłam wykorzystać te łamy do dzielenia się spostrzeżeniami może mniej przylegającymi do mojej działalności, za to zakorzenionymi w moim doświadczeniu.
Na początek zagadnienie tytułowe i dwa zastrzeżenia:
1. Jeśli uważasz, że nie masz pasji, możesz nie czytać tego wpisu, ale wróć za tydzień. Zastanowimy się wtedy, czy faktycznie jej nie masz.
2. Jeżeli Twoją pasją jest Twoja praca - gratuluję. Ten wpis także nie jest dla Ciebie.
Ale co, jeśli jest inaczej, jeśli to dwie, wykluczające się działki?